Pustelnia „Złotego Lasu”.

 

Zafascynowała mnie już droga do niej. Dojechaliśmy po zmroku. Kontury klasztoru wyłaniały się zza mgły. Były jak z bajki – tajemnicze i lekko widoczne. Jedynie blade światło połyskujące w oknach zachęcało do wejścia. Sprawy mijającego tygodnia stawały się być tak mało znaczące. Klimat wnętrza – tak jak się spodziewaliśmy – ciepło (dodatkowo zaakcentowane kominkiem rozświetlającym półmrok), otwartość i ogromna życzliwość personelu – inaczej jak wszędzie.

Dopiero na drugi dzień dobrze nakarmieni (nie tylko doskonałym jedzeniem), ale przede wszystkim duchowo – ponadprzeciętnymi przemyśleniami prowadzących spotkanie, przekazanych w tak doskonały sposób że nie sposób przejmować się jakimiś błahostkami – idziemy w las. Samotnie –więc z założenia będzie to dla mnie czas milczenia. Myślę sobie – znam nazwę – „Złoty Las” – pewno to od jesiennej barwy buków. Początek grudnia – więc las nie będzie złoty. Ale idę. Spodziewam się zapowiadanej ciszy. I jest cisza. Zupełna cisza. Drzewa jakby wstrzymały oddech. Dawno nie było w moim życiu – takiej ciszy. Ale wracając do nazwy – „złoty las”. Pora dnia taka, że ostatnie promienie słońca skośnie oświetlają pnie drzew. Po wczorajszej mgle nie ma śladu.
I rzeczywiście – ten las jest złoty! Mieni się odcieniami złota! Idę – patrzę na te piękne drzewa i myślę – drzewa całe życie milczą. Szum drzew jak się powszechnie uważa nie zakłóca ciszy. Nawet ptaki, jakoś tak nagle urywają swoje odgłosy (ktoś w dzieciństwie mi powiedział, że urywają ten śpiew tak nagle bo wstydzą się, ze zakłócają spokój w lesie). Patrzę dzisiaj na ten złoty las inaczej – złoty – bo milczenie jest złotem. Co by to było gdyby drzewom pozwolono mówić!? Trzeba by było uciekać stąd co prędzej. A one same biedne zdane same na siebie? – Bez możliwości zmiany lokalizacji? Gdyby jeszcze drzewo – sąsiad było kulturalne, i miało coś ciekawego do powiedzenia! A gdyby drzewo sąsiad było gderliwe i krzykliwe?

Majestat drzew przejawia się niewątpliwie w ich milczeniu. Bo milczenie jest złotem. I skoro słońce tak wyzłociło ten las nawet o tej porze roku to jeszcze jeden dowód na tę tezę. Wczoraj ten las otulony mgłą był też piękny, może bardziej dynamiczny? Ale nie sposób było go tak w pełni podziwiać. Mgła przesłaniała tyle piękna – wczoraj był srebrny. Gdyby nawiązać do mojego wątku
i porównać mowę do mgły – czyli srebra – to niewątpliwie w tym blasku słonecznym ten las jest o wiele piękniejszy. O tak – mowa ma też swoje piękno – ale na ile niebezpieczeństw nas naraża! Jak łatwo pobłądzić! Tak jak w lesie we mgle! O ile łatwiej zachwycać się całym pięknem lasu podziwiając go w pełnym blasku słońca i w ciszy, a już całkiem doskonale w perspektywie miłości i uwielbienia do Stwórcy!!

Takie to moje refleksje ze spaceru: mniej mów - więcej słuchaj.

Pan Bóg przemawia w ciszy.

                                                                                          Maria