Dar przymierza

Niegdyś zapytano Jana Pawła II o najważniejszy moment w jego życiu. Spodziewano się, że niewątpliwie powie o pontyfikacie. Odpowiedź zdumiała wszystkich: „Chrzest święty”. Gdyby zapytać kogoś, kto katechizację szkolną ma już za sobą, jakie jest najważniejsze wydarzenie w Starym Testamencie, może wskazałby na wyjście z niewoli egipskiej i przymierze zawarte przez Mojżesza na Synaju. A w Nowym? Tu bez wahania odpowiedziałby: „śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa”. Te trzy wspomniane wydarzenia – z dziejów narodu wybranego i historii Kościoła oraz z życia św. Jana Pawła II – łączy wspólne słowo „przymierze”, które jest jednym z najważniejszych słów w Biblii. Ono łączy te trzy wydarzenia w jedną całość, którą nazywamy: dzieje Ludu Bożego.

Pan nasz, Stwórca i Zbawiciel, od samego początku chciał, byśmy mieli udział w Jego życiu, cieszyli się pełnią szczęścia, czyli zbawieniem. Proponował swoje przymierze miłości ludziom: Noemu, Abrahamowi, Izraelitom. Doświadczali oni dobroci Boga, który ich wyzwalał od zła i brał w opiekę. Darzył swą łaską i obietnicami. Swoje słowa potwierdzał przysięgą. W odpowiedzi na doznane dobrodziejstwa ludzie zobowiązywali się Go słuchać, przestrzegając prawa, które im nadał.

Jednak z wiernością danemu słowu ze strony ludzi było różnie. Izrael łamał przymierze przez grzech niewierności (zwłaszcza bałwochwalstwa, nieczystości i niesprawiedliwości społecznej). Od strony prawa przymierza Bóg nie był więc zobowiązany, by dalej opiekować się narodem wybranym i okazywać mu swą dobroć. Ale tu objawia się Jego największe miłosierdzie! Mimo że ludzie zrywali przymierze, Bóg okazał się wierny sobie. Nie wycofywał się, bo „Jego dary łaski i wezwania są nieodwołalne” (Rz 11, 29).

Bóg zapowiedział przez proroków nowe i doskonałe przymierze: „Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem” (Jr 31, 31). Jest to formuła zaślubin, a więc wyznania miłości. Miłości miłosiernej, bezwarunkowej i nieodwołalnej. To nowe i wieczne przymierze zostało zawarte z całą ludzkością. Uczynił to Bóg na górze Kalwarii za pośrednictwem Jezusa Chrystusa – przez Jego ofiarę na drzewie krzyża i zmartwychwstanie. Dla każdego z nas to przymierze z Bogiem – jako zaślubiny – jest dostępne w sakramencie chrztu, który „zanurza” nas w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.

Czy dostrzegamy te podobieństwa między naszym chrztem a starotestamentalnym przymierzem jako układem, który był mocniejszy niż pokrewieństwo naturalne? Kiedyś Arystoteles zastanawiał się, czy człowiek może przyjaźnić się z Bogiem. Jego odpowiedź była jednoznacznie negatywna: Nie, bo istnieje ogromna przepaść pomiędzy tymi bytami. A w chrześcijaństwie jest to możliwe.

Bóg Jezusa Chrystusa jest Bogiem bliskim. To ludzie wykopali przepaść przez swój grzech. Bóg przez pośrednictwo swego Syna zaproponował ludziom coś więcej niż przyjaźń: związek miłości, udział w Jego życiu i przyjęcie do Swojej Rodziny. A zrobił to dostosowując się do panujących zwyczajów ludzkich, czyli poprzez zawarcie przymierza. Był to więc układ po linii prawnego braterstwa. Wspólna krew połączyła Boga i ludzi. Była nią wylana przez Jezusa Chrystusa „Krew Przymierza” (Mk 14, 23). Bóg uczynił nas swoimi dziećmi na mocy przelanej Krwi swego Syna. W sensie dosłownym jesteśmy Jego krewnymi. W ten sposób powstały święte więzy rodzinne.

Bóg jako Partner przymierza przysięgą zobowiązał się ze swej strony udzielić wszystkiego, co jest potrzebne do zbawienia. To daje nam Bóg od samego początku i natychmiast: odpuszcza grzechy, obdarza nowym życiem, ofiarowuje swego Ducha, usynawia, a przez to gwarantuje zaczątek udziału w Królestwie niebieskim. Znakiem tak zawartego przymierza jest woda chrztu. Do człowieka jako partnera przymierza należy odpowiedzieć na tak objawioną czułą miłość i dobroć Boga. W jaki sposób? Przez przestrzeganie prawa przymierza, które streszcza się w podwójnym przykazaniu miłości Boga i bliźniego.

Ale my wciąż nie dostajemy w miłości, bo upadamy i grzeszymy, czyli prawie nieustannie łamiemy to nowe i wieczne przymierze! Gdzie zatem jest ta idealna wierność? Jest w pośredniku Jezusie Chrystusie. On jest prawdziwym Bogiem, ale i prawdziwym Człowiekiem – występuje więc w naszym imieniu, stoi po naszej stronie. Chrystus, jako Głowa nowej ludzkości, jest doskonale wierny Ojcu i nigdy nie zerwie tego przymierza. To dla nas wzór i zachęta. A gdy my zdradzimy, to dzięki Jego miłosierdziu mamy szansę, aby nawiązać na nowo przymierze chrzcielne w sakramencie pokuty. Co roku zaś, podczas Wigilii Paschalnej, w sposób uroczysty – bo publicznie i wspólnotowo – odnawiamy to przymierze, gdy stoimy z zapalonymi świecami i wspominamy nasz chrzest przez wyrzeczenie się szatana i wyznanie wiary w Boga Trójjedynego. Ta pamięć rodzi w nas wdzięczność za wielkie dary Boga.

s. Alicja Rutkowska jadwiżanka wawelska