Spotkania

Nie ma spotkań przypadkowych.  To zdanie jest prawdziwe dla ludzi głęboko wierzących i to nawet wtedy, kiedy w mowie potocznej posługują się terminem „przypadek”. Znakomicie weryfikuje się ta teza w spotkaniach z Jezusem Chrystusem i wokoło Niego. Te spotkania były decydujące w utworzeniu drużyny Jezusa, czyli grona Apostołów i Uczniów.

Po wizycie, jaką złożyli Jezusowi Jan i Andrzej brat Szymona Piotra -  „ Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza – to znaczy Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa”.(J 1, 41-42)

„Nazajutrz Jezus postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. (…) Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego:  Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy – Jezusa, syna Józefa z Nazaretu”. (J 1,43-45)

Tak naprawdę cała Ewangelia jest wypełniona spotkaniami z Jezusem i wokoło Niego. Były one bardzo ważne. Zmieniały i co ciekawe, nadal zmieniają ludzkie życie. Możemy spokojnie powiedzieć – zmieniły dzieje świata.

W czym tkwiła i tkwi ich moc?

Jezus roztaczał wokół siebie aurę, w której ludzie szukający prawdy czuli się zaakceptowani, poznani, bezpieczni, po prostu kochani.

Dlaczego?

Natanael ujął tego istotę mówiąc o Jezusie jako o Mesjaszu oczekiwanym przez Prawo i Proroków, ale i o człowieku, który ma swój rodowód. Przez człowieczeństwo Jezusa przebijała w niepojęty sposób zjednoczona z nim natura Boska. Ewangeliści mówią o tonie Jego głosu, o Jego spojrzeniu i o zachowaniu pełnym godności. I tak jak Mojżesz, spotkawszy Boga w krzaku gorejącym na pustyni, zmienił misję swojego życia, tak było i jest w spotkaniach z Jezusem oraz z tymi, którzy Go poznali.

Możemy więc z całą pewnością powiedzieć, że o naszych spotkaniach i tworzonych relacjach decyduje rodzaj ducha, który za naszym przyzwoleniem nas ogarnia. Pamiętajmy, że zły duch może równie mocno działać w człowieku i przez człowieka oraz wpływać na międzyludzkie relacje. Wystarczy wspomnieć Hitlera i Stalina, i wielu innych oraz wynikłe konsekwencje. Tego przecież nie chcemy.

Pomyślmy więc, na ile ogarnia nas Duch Boży i jakie są nasze spotkania? Czy sami płonąc Miłością zapalamy innych jak świeca świecę?

 

                                                                              

                                                                 Ks. Lucjan Bielas